Ural_2007 auf einer größeren Karte anzeigen

 

 

Celem wyprawy byl Baikal.

Planowalem dojechac przez Ukraine do dworca kolejowego w Rosji i dalej juz pociagiem do Baikalu. Nastepnie 10-14 dni szamani, buddysci , natura i spowrotem na kolach do Niemiec.

 

 

02/03.08.2007

Wystartowałem w czwartek o godz. 16:10 z Hannover'u.

Licznik: 14.800 km

Po 400 km około 21:00 dojechałem do Świebodzina gdzie przenocowałem w hotelu lubuskim za 50(... z TV)+12 (Śniadanie) PLN pamiętającym (włącznie z personalem) zapewne jeszcze czasy PRLu. Na drugi dzień byłem budzony juz od godz. 06:00 nawoływaniami lokatorów hotelu i trzaskaniem drzwi. Ten proceder powtórzył się o 08:00, gdy ruszyła brygada sprzątaczek.

O 10:00 relaksowo do Lublina, przez malowniczą krainę i kręte drogi; Babimost, Wolsztyn, Wschowa, Kalisz, Piotrków Tryb., Radom - tu korki, korki, korki i dużo ciężarówek; absurdalne kierunkowskazy w okolicach Piotrka Tryb. - juz drugi raz pojechałem w kierunku Lodzi; no problem.

O 20:00 jestem w Lublinie. Planujemy z kolega wystartować o 12:00

do Kijowa. Goth mit Uns!

 

04.08.2007

Ruszyliśmy z Lublina w ostrym deszczu, ale odprawa na granicy trwała tylko 30 minut(to są zalety motocykla). Obligatoryjne pytanie celnika ukraińskiego, który musiał mieć w rodzinie Djingis Khana czyli Kowala:

 

-kuda wy jedziecie ? nad Bajkal odpowiadamy,

-a paczemu tam? ... no bo on tam JEST!

Po parominutowej intelektualnej konwersacji wskoczyłem na krowę, kolega na transalpa i gazu.

 

Po 120 km słońce przebiło się przez chmury, zrobiło się ciepło i ... od tego momentu zaczęły sięfajne przygody.

 

 

Autostrada do Kijowa w totalnym remoncie, ale my naturalnie ignorujemy objazdy i heya. Tu nasze terenowe opony zdaly egzamin. Koszty skrótów to 10 Baksów (US $) dla policji za głowę i 10 Baksów dla pracowników drogowych. Przejazd obok maszyny betonującej powierzchnię autostrady(1m wolnego miejsca i perspektywa 10m wolnego lotu do rowu) należał do high live.

Życzliwy policjant opowiedział nam, ze zatrzymali przed paroma godzinami dwóch off road bikerow z UK, którzy jechali przez bagna i skasowali ich po 20 Funtow!!! za głowę, ale pomogli im się umyć bo byli nawet na ukraińskie drogi za bardzo oblepieni błotem - szkoda mi chłopaków, 20 Funtów to jest stanowczo za dużo. Policjant podsumował swoja opowieść słowami: oby ta autostrada była jeszcze 100 lat budowana!.

 

Nocą oblepieni robactwem turlamy się bocznymi drogami szukając koi.

 

 

Pierwszy hotel niet parkingu z ochrona ,ale za to drugi hotel w Radominie (o pólnocy) z weselem ukraińskim - carpe noctum!.

Na drugi dzień sniadanie jako egzotyczna ciekawostka: kromka chleba z 3ma plasterkami niezdefiniowanej substancji, kawa rozpuszczalna(czaju niet!) i jogurt dyfteryjny - dobra, gdzie jest następny sklep spożywczy.

 

Technika:

cylinder do zamykania baku wypada.

Brak węża do odpowietrzania baku.

1L oleju dolałem.

 

05-07.08.2007

Drugi dzień na Ukrainie, jedziemy do Kijowa. Stan licznika 16.753 km.

W Kijowie dowiadujemy się, ze pociągi do Irkucka nie prowadzą wagonów towarowych...

w sumie logiczne, przewóz motocykla wagonem towarowym wymaga trzech odpraw celnych- na granicach: Ukrainy, Rosji i Kazachstanu.

Za Kijowem obiad kozacki: 80HR / 12 Euro ... uff, najpierw trzeba się spytać o ceny.

Późnym popołudniem kwaterujemy się za 100HR/15 Euro w majątku Wielka Krucza z XVII wieku, który jest restaurowany i ma odzyskać przedrewolucyjny wygląd. Podobno do okolicznych lasów przylatują wodnymi samolotami turyści Ukraińcy i Rosjanie na polowania. Chyba juz wszystkie zwierzeta wystrzelali, bo poza paroma muchami i biało-czarną krowa na łace zero ruchu na niebie i w szuwarach. Spotykamy polskiego truckera z Białegostoku wożącego szlachetne gazy z Doniecka.

 

W Charkowie pułkownik Aleksejew, medizin-man pomaga nam na dworcu, ale niet pojezda z wagonem bagażowym.

 

 

Przejście do Rosji bez problemu. Temperatura wskoczyła na 35C - nareszcie.

Odprawa celna po stronie rosyjskiej trwała ok. 60 minut. Tu musze pochwalić pracowników granicznych i celników po rosyjskij stronie za ich mila i profesjonalna pomoc w wypełnianiu dokumentów granicznych.

Koszty (ubezpieczenie obowiązkowe itd. ) 1200 Rubli, dlatego dobrze mieć gotówkę ze sobą.

Następny przystanek w hotelu przy wjeździe do Bielgoradu. Hotel należy do byłego generała

wojsk lądowych, wspaniały gościu no i ... ta ruda kelnerka :)

 

Go East do Woroneza i dalej.

 

Gdyby Adolf był biker'em a nie malarzem, to by mniej boleśnie się dowiedział, że motocyklem jedzie się mniej stresowo niż czołgiem po Rosji.

Po 400 km super drogi, prostej , szerokiej , pod blekitnym, bezchmurnym niebem i w bezlitosnym słońcu dojeżdżamy do miejscowości Anna - nocleg 800 Rubli, motory u sąsiadów naczelniczki hotelu. Komary, beton, upal, głośno.

 

Na drugi dzień dalej z Anna do sw. trojcy: Saratov, Marx, Engels.

Wołgę przekraczamy w Saratowie i nocujemy w malowniczym hoteliku czeczeńskim.

Poznajemy dwóch sympatycznych młodych Gruzinów, którzy demonstrują nowy big mercedes niedawno przywieziony z Niemiec i młode diewuszki aplikujące tą furę.

 

09.08.2007

Start o 10:00 temperatura spadła z 40C na 22C ...uff. Silny wiatr z północnego zachodu. Kierujemy się do Samary. W międzyczasie zaczynają puszczać nerwy, gdyż mamy rożne style jazdy i czasami nawala pamięć długoterminowa. W Samarze dworzec jak z kosmosu: czysty, klimatyzowany, szkło, stal, beton, cichy i nowoczesny, natomiast przed dworcem jest dużo tych, których postęp i dobrobyt nowej Rosji ominął. Nadal zero dostępu do Internetu i już nasze komórki nie działają.

 

Nalewanie paliwa jak zawsze: najpierw płacić potem wlewać - i gdzie tu zaufanie do klienta? Wskakujemy na M5 i jedziemy dalej w kierunku Uralu. Wyżywienie standartowe: barszcz, barszcz, barszcz i czasami szaszłyk, ale potem barszcz. Nocleg w Suchodul.

Spotykamy motocyklistę na Yamaha - Chopper, który z Ufy jedzie do Moskwy. Jego bagaż- to co ma na sobie plus mała torba przy Sissybar - easy rider się klania.

 

Aktywujemy plan B:

jedziemy Uralem na północ do Ekataringurga i będziemy próbować tam złapać pociąg Moskwa - Irkuck.

 

Ruch jak na A2 w Niemczech. Decydujemy się wyprzedzać bocznym pasem konwój ciężarówek i zatrzymuje nas DPS - po miłej rozmowie każdy daje 10 baksów i jedziemy dalej. Chłopaki z DPS ostrzegają nas przed milicja w Tatrastanie - są bardziej surowi i biorą więcej. Ludzie na wschodzie są naprawdę super.

Po wjeździe do Tatarstanu stan dróg się poprawił i widać ,czym są one finansowane - ropa naftowa i gaz ziemny.

Omijamy Ufę obwodnicą. Na parkingu kierowca z Polski, który wraca z Kazachstanu częstuje nas kawą i opowiada własne przeboje z DPS. W międzyczasie parkują obok nas dwa bolszoje Uraly i młodzi Tatarzy na Izu. Po godzinie small talk ruszamy dalej.

 

Późnym popołudniem w drodze do Bakszirji mijamy skrzyżowanie, przed którym stoją 4 konie w rzędzie z zamiarem przejścia na druga stronę. Moj wzrok na ułamek sekundy spotyka się z tym, który prowadzi to stado, podświadomie poczułem wołanie o pomoc i do dzisiaj nie mogę zapomnieć stanu mojego ducha w tym momencie, ... i do dzisiaj też nie mogę sobie wybaczyć tego, że się nie zatrzymałem i nieprzeprowadziłem tych koni na druga stronę drogi.

 

Zaraz za Granica Tatarstan / Baszkirja mamy pokój w hotelu prowadzonym przez Ormian.

 

W tym hotelu mieszkali forenzycy i technicy, których zadaniem było zbadanie przyczyn katastrofy wybuchu rurociągu gazowego przebiegającego obok torów kolejowych trans-syberi. Do eksplozji doszło w czerwcu 1989 roku ,gdy mijały się dwa pociągi pasażerskie - ok.726 ofiar śmiertelnych.

 

W międzyczasie zawitała u nas burza z piorunami i ostrym deszczem. Dopływ prądu został przerwany i dopiero można było sobie obejrzeć wyładowania elektryczne letniej burzy.

Stojąc z butelka piwa na werandzie nie uwierzyłem własnym oczom ,gdy nagle z lasu wyszła para starszych ludzi z plecakami, plastykowymi pelerynami przeciwdeszczowymi i rowerkiem – składakiem obwieszonym tobolkami. Okazało sie, że obydwoje maja po 70lat, maszerują po Rosji etapami i są z Wrocławia. Na piechotę obeszli już kawał Europy i teraz przyszła kolej na Baszkirie -respekt! Nocują w naszym pokoju. Pozniej dowiaduję się, że idąc poboczem drogi ,minęli właśnie niedawno "TO" skrzyżowanie i widzieli jednego zabitego konia a drugi był ranny - fuck!!!.

 

Rano start w kierunku Czeljabinska.

 

Nareszcie góry, nareszcie Ural, nareszcie zakręty, zjazdy i podjazdy. Motory sprawują się super i nie mamy specjalnie problemów z wyprzedzaniem snujących się ciężarówek po krętych górskich drogach. Trochę się ochłodziło i parę razy pokropił deszcz, ale widoki są fantastyczne i czuć wręcz spirytualny oddech Uralu. Planuję na przyszłość właśnie tylko Ural zjechać z północy na południe.

 

Dojeżdżamy do granicy Europy i Azji. Obligatoryjny stop w miejscu, gdzie młode pary fotografują się pod zardzewiałą wieżą pokazującą granice miedzy kontynentami.

Nasze motory i my przyjmujemy role statystów i sesja fotograficzno-filmowa trwa ponad godzinę. W międzyczasie zostajemy zaproszeni przez nieźle nawalonych i wesołych weselnych biesiadników do Kazachstanu, ale to nie jest dla nas po drodze, tak wiec na krowę i dawaj w Azju. Niesamowity jest kontrast miedzy białą ślubną suknią, czarnymi garniturami, eleganckim szatami i zardzewiałym masztem, pełnym odpadów i brudnych kałuż placem. Wysoko nad naszymi głowami widać szarpane przez jet-streams chmury.

 

Przed Czelajbisnkiem nagle widać przy każdym skrzyżowaniu, wjeździe na glowna droge i stacje paliw, milicjantów z kałachami. Później dowiadujemy się, ze Putin przyjechał na ryby i dla niego była taka obstawa. Widocznie nowi mieszkańcy Kremla, podobnie jak starzy, nadal są nieufni i boja się ruskiego człowieka.

Mijając Chelajabinsk po prawej stronie widać na wzgórzu obiekty kuźni broni masowego rażenia Josefa Stalina. Potem juz znowu nudna prosta jak strzelił autostrada do Ekateringurga.

Nocujemy w przydrożnym hotelu. Temperatura w nocy spadla poniżej zera .... brrrry.

Znowu pytanie : paczemu wy jedietie w ten Baikal ? ... juz mi sie odpowiadac nie chce.

 

 

12.08.2007

Jesteśmy w Ekareniburgu.

Na rogatkach kontrola przez młodych chłopaków z DPS na nowym Uralu z elektrycznym rozrusznikiem, przednia tarcza hamulcowa i dużo chromu. Miasto jest bardzo ładne i dynamiczne. Jest dużo nowych budowli i buduje się bardzo dużo, jedynie stan dróg jest czasami katastrofalny co przyczynia się do naszej malej kraksy.

 

Jest chłodno 12C, jesteśmy głodni i szukamy dworca kolejowego, który jest naturalnie w centrum. Na dworcu dobra wiadomość, są pociągi dwa razy dziennie do Irkucka z wagonami towarowymi. Ale musimy najpierw dowiedzieć się, czy właśnie ten konkretny pociąg, którym chcemy jechać, prowadzi taki wagon.

Dworzec towarowy pomaga nam znaleźć para młodych bikerów.

Nela i Sergiej z klubu motocyklistów. http://www.black-knives.ru/ fantastyczni ludzie. Niestety nie ma pewności ,czy będziemy razem z motorami podróżować - ok w takim razie Plan C. czyli powrót przez Perm, Moskwę, kraje bałtyckie do Polski.

 

W mieście pogubiliśmy się i po 3 godz. poszukiwań wziąłem pokój w hotelu pamiętającego

czasy homosovieticusa z całymi jego aplikacjami naprzeciwko dworca. W międzyczasie kolega tez dojechał i na drugi dzień Go To Perm.

 

 

13.08.2007

Jedziemy pustymi drogami przez stary Ural wijącymi się między brzozowymi i iglastymi lasami, pełnymi ziół i soczystej trawy stepami aż pod horyzont, miedzy romantycznymi drewnianymi wioskami bez inwentarza. To jest podroż w czasie, cofnęliśmy się chyba o dobre 200 lat. Takie resory i takie marnotrawstwo.

Widać efekty aktu wyzwolenia pod koniec drugiej wojny 30sto letniej w Rosji odrzucającego wszystkie stare wartości ,aby te nowe i niekoniecznie chciane legitymowac.

W porównaniu z południową Rosji ,środkowo-północna część kraju ma europejsko - skandynawski charakter. Bary i gostinice są czyste, jest duży wybór w jadłospisie i ceny normalne, papier toaletowyyyyy !!!

 

Niedaleko Permu mamy kilkanaście km off-road, widok na bolszoje rafinerie i huty. Nowym mostem przez Kame omijamy centrum Permu i wręcz europejska autostradą dojeżdżamy do normalnej drogi i potem na prawo 15 km do malej malowniczo położonej nad sztucznym jeziorem miejscowości Oczer.

 

Mamy na dwa dni pokoje w prywatnym domku z banią i widokiem na Ogród Eden (warunki rosyjskie)- hey ho.

W tym domu mieszka tez dwóch młodych Rosjan z Permu będących na montażu. Wieczorem wznosimy toasty za Czapajewa i Trackiego, a na drugi dzień płyniemy mini Aurorą własnej produkcji z blach po byłym kołchozie po jeziorze wykopanym na polecenie Carycy Katarzyny i słuchamy opowieści kapitana na temat bogactwa lokalnej fauny i flory. Widocznie ptactwo wodne ma przerwę artystyczną bo ani pticy, ani żaby, ani ryby nie zobaczyliśmy, ale za to z odległości 2 km można zobaczyć rura o średnicy 2m, z której wpływają rożne rzeczy z wyżej położonej fabryki i betonowego osiedla prosto do jeziora.

 

Woda z kranu jeżeli jest, jest tak miękka, że mydło się nie pieni ale podobno przegotowana nadaje się na czaj. Prawdziwą ciekawostką jest sklep wielobranżowy, przy czym 60% zajmuje branża alkoholowa. Sklep, a raczej barak o ok.25m2 jest zakratowany na zewnątrz i wewnątrz. W każdym rogu jest zainstalowana kamera i dodatkowo kamera jest nad kasa. W koncie siedzą trzy młode laski, jedna pisze SMS, druga wypełnia zeszyt a trzecia ogląda paznokcie.

Obok kasy fiskalnej są liczydła i to nie tylko dlatego, aby fiskusa okroić.

 

Po paru minutach udało mi się zwrócić na siebie uwagę jednej z ekspedientek pytaniem:

- skazytie pazalsta, jest u was ser ?

- u nas sera niet, odpowiada sprzedawczyni.

- a szto eto ? pytam się wskazując na blok owinięty folią aluminiową.

- ser.

- ahh, to dajtie mi dwa.

 

Stwierdziliśmy z kolegą, że trochę mało ładnych Rosjanek jest w tej miejscowości.

Okazało się, że bardzo dużo z nich jest teraz w ... Niemczech, bo do niedawna niemieckie firmy budowały duże osiedle dla oficerów sowieckiej armii wracających z DDR no i jako podziękowanie za solidną prace dostali Rosjanki do ołtarza. W ten sposób można też praktykować politykę odprężenia i przyjaźni międzynarodowej.

Dowiadujemy się też, że w 1922 traktorzyści z USA szkolili lokalnych geroji traktorowania,

o czym można poczytać na tablicy pamiątkowej w centrum miasta.

Czy Ronny Reagan to kiedys uwzglednil startujac SDI ?

 

 

15.08.2007

Start o 11:00 do Izewa.

Drzewa, drzewa, drzewa coraz więcej drzew. Drzewa iglaste, drzewa liściaste, okrągłe i pochylone, nagie, krzywe, suche i obrośnięte mchem. Jest tak dużo drzew, ze lasu nie widać.

 

Mijamy pagórek obrośnięty wrzosem i znowu drzewa, drzewa, drzewa coraz więcej drzew. drzewa iglaste ...

 

Aby nie było nudno dopadła nas tropikalna ulewa i jak na zamówienie jest zadaszony przystanek autobusowy. Chronimy się w nim razem z małym ptaszkiem, który po ulewie pofrunął w swoją stronę, a my pojechaliśmy w swoja. Czarodziejski kraj.

 

Nocujemy 170 km na wschód od Kazania. Nudno i mało ciekawie. Każde tankowanie to przygoda finansowa - trzeba uważać, gdy chce się tankować do pełna.

Do Moskwy tylko 600km. Mijamy drzemiących w rowach pracowników drogowych, których pewnie i armata by nie obudziła - pelny relax, raj ludzi pracy.

Przejeżdżając przez Nizny Nowgorod pogubiliśmy się znowu. Musieliśmy się przebijać przez zapchane centrum. Temperatura wskoczyła na 45C, natomiast zanieczyszczenie powietrza spalinami chyba na maxa.

Jadę w dużym ruchu parę godzin sam. W międzyczasie eksploduje parę opon przy ciężarówkach i ja próbuję ignorować myśl, co by było, gdyby mnie tak części tej opony trafiły np. w ... noge. Przez przypadek odnajduję kolegę na stacji paliw.

 

17.08.2007

Moskwa.

Jest piątek i moskwiczanie ewakuują się do obrzeżnych dacz. My natomiast prawie pustą drogą jedziemy do Moskwy. Mijamy (tu powinniśmy byli zjechać na obwodnicę) zewnętrzny krąg, aby nie było nudno też i ten wewnętrzny, ale niema tego zlego, co by na dobre nie wyszło.

Moskwa jest rewelacyjna i niestety przejechałem ją tylko ze wschodu na zachód. Takie skupisko drogich aut, pięknych kobiet, super klubów i tandety można zobaczyć chyba jeszcze tylko jedynie w Cannes. N.Y. albo L.A. Teraz juz definitywnie pogubiliśmy się i ja już jadę sam w zachodzące słońce ,aby wyskoczyć na autostradę w kierunku na Łotwę.

Nocleg za ... 4100 Rubli, a co tam. Spotykam Niemca informatyka, który czeka od trzech dni w tym hotelu, aby go reprezentant rosyjskiej firmy odebrał. Płaczemy sobie przy Budweiser w kaftan na temat serwisu, slowianskiej logiki ,absurdalnych cen i szpanu bollywood'skiego.

 

18.08.2007 kieruje się na Ryge.

Do tej pory ,poza początkiem podroży, miałem szczęście z pogodą, które się skończyło.

Jest zimno i leje. Nocuje przed granicą Rosyjsko - Łotewską.

 

 

19.08.2007 bez przygód przejeżdżam Łotwę i Litwę i wieczorem jestem w Suwałkach.

 

 

20.08.2007 Gdansk.

 

 

22.08.07 Hannover.

 

Podsumowanie:

 

Wyprawa była rewelacyjna w ciągu 2,5 tygodnia zrobiłem 9000 km.

 

W planie jest Baikal, Magada, Wladywostok, Kamczatka-?